Obiecałam Wam przedpremierowy fragment z okazji siedmiu tysięcy lajków na fan page i o to i on :) Zapraszam!
Piekielna miłość
Nicole
Kręci mi się w głowie. Nie wiem gdzie
jestem, a gdy tylko otwieram oczy, zaczynam wymiotować. Świat wiruje, ale nie
panuję nad swoim ciałem. Drżę i jęczę, bo mam wrażenie, że wszystko mnie boli.
Głowa mnie boli. Oczy mnie bolą. Usta. Skóra. Włosy. Paznokcie.
-Ja pierdolę… - burczę, a następnie czuję
nagle czyjąś obecność.
-Spokojnie, Nicole – to głos Diego.
Rozpoznaję go, a dopiero po chwili orientuję się, że jestem w samochodzie. Daję
mu sobie pomóc, bo jestem tak zdezorientowana, że nie wiem, co się dzieje.
Wysiadamy, a on podtrzymuje mnie i czeka, aż skończę rzygać. Czuję żwir pod
gołymi stopami. Mija kolejna chwila zanim uświadamiam sobie, że okryta jestem
jedynie zakrwawionym prześcieradłem. Mam w głowie totalną pustkę. Pamiętam
jedynie to, jak Diego zapinał mi pas w aucie, a potem miał zabrać mnie do
Aleksa. Nie wiem co było później… i chyba nie chcę wiedzieć.
-Gdzie jesteśmy? – pytam cicho.
Praktycznie nie mam siły stać na własnych nogach. Wraca mi powoli świadomość
ciała i właśnie czuję, że stało się coś naprawdę okropnego. Boli mnie całe
krocze i już chyba wiem skąd ta krew na prześcieradle, które właśnie zaciskam
kurczowo na piersi. Spoglądam na Diego ze strachem w oczach. On mi to zrobił?
Boże. Chcę się od niego odsunąć, ale potykam się o coś i prawie upadam. Diego
łapie mnie, ale ja czuję, że to właśnie on mnie skrzywił.
-Nie dotykaj mnie! – piszczę, gdy ratuje
mnie od upadku.
-Nicole, ja chcę ci tylko pomóc – mówi
spokojnie, a ja tak cholernie chciałabym mu uwierzyć.
-Co się stało? Gdzie ja jestem? – staram
się uspokoić. Chyba nie mam wyjścia i w tym momencie jestem zdana tylko na
niego.
-Jesteśmy w Nowym Jorku – odpowiada i
pomaga mi wsiąść do auta. Następnie nadstawia mi pod usta butelkę z wodą i poi
mnie małymi łyczkami. W Nowym Jorku? Ile czasu podróżuje się z Meksyku do
Nowego Jorku? Zanim zacznę się zastanawiać nad tym wszystkim muszę się
porządnie napić. Jestem słaba, a pragnienie mam tak wielkie, jakbym nie miała w
ustach wody od wieków. Mija dłuższa chwila zanim powoli się uspokajam.
Spoglądam na Diego, a on kuca przy mnie. Milczymy, a ja staram się pojąc, co
się dzieje.
-Jak…? – pytam, ale tak naprawdę nie wiem
od czego zacząć.
-Zabrałem cię stamtąd – odpowiada Diego –
Aleks chciał zrobić ci krzywdę, ale nie mogłem na to pozwolić – dodaje. W jego
głosie słyszę złość, ale nie jest ona wymierzona we mnie. Trudno mi uwierzyć w
moje szczęście, ale chyba naprawdę jestem bezpieczna.
-Ta krew na prześcieradle, to… - głos mi
drży – Moja krew? – dopytuję, ale doskonale wiem, że tak.
-Niestety tak. - Diego znowu patrzy na
mnie ze współczuciem – Ale też Aleksa… - chwyta mnie za dłoń – Już nikt nigdy
nie zrobi ci krzywdy. Obiecuję – dodaje z taką powagą, że nagle robi mi się
ciepło na sercu.
-Dziękuję – odpowiadam i zsuwam się z
siedzenia, by go przytulić. Diego najpierw zastyga, ale po chwili obejmuje mnie
lekko. To pierwszy raz od tak długiego czasu kiedy czuję się bezpieczna. Nie
mam pojęcia kim on jest i dlaczego to robi, ale staram się wierzyć w to, co
mówi. To moja jedyna nadzieja.
Tkwimy w uścisku dłuższą chwilę, aż nagle
zaczyna dzwonić jego komórka. Wracam do auta, a Diego wstaje i odchodzi
kawałek, by porozmawiać. Rozglądam się, ale nie poznaje miejsca w którym
jesteśmy. To chyba dopiero obrzeża Nowego Jorku, bo wokół nas praktycznie nic
nie ma. Pustkowie, a gdzieś w oddali migają światła tego wielkiego miasta.
Znowu dopada mnie zmęczenie, a oczy same się zamykają. Walczę z tym, ale nie
mam szans. Zasypiam spokojnie, bo nie chcę na razie myśleć o tym, co zrobił mi
Aleks. Moje ciało jednak czuje to wszystko i pamięta. Dobrze, że umysł nie chce
tego pamiętać.
Budzę się cała mokra i zaniepokojona. Drżą
mi ręce, a serce wali jak szalone. Leżę w łóżku w jakimś pokoju, a obok pali
się jedynie lampka nocna. Wiem, że moje samopoczucie, to sprawka leków od
których jestem uzależniona. Muszę je wziąć. Natychmiast. Wstaję, ale nogi się
pode mną uginają. Gdzie jest Diego? Rozglądam się, a uczucie paniki rośnie.
Pieprzone dragi! Upadam na podłogę, ale nie czuję nic poza uczuciem, że zaraz zwariuję jeśli nie
wezmę kolejnej dawki. Dostrzegam pod oknem stoliczek nakryty obrusem i jakimś
cudem udaje mi się tam podpełznąć. Ściągam obrus, a szklanka i karafka z wodą
spadają na podłogę i rozbijają się w drobny mak. Jak w hipnozie szukam między
szkłem białych tabletek, bo myślę, że właśnie tu je znajdę. Kaleczę sobie
dłonie, ale nie czuję bólu. Krew rozmywa się z wodą, a ja przebieram kolejne
kawałki szkła.
-Kurwa mać… - klnę, bo nie widzę białych
malutkich tabletek. Potrzebuję ich. Już. Teraz. Rozglądam się, ale świat
zaczyna mi wirować. Chcę wstać, ale gdy kucam tracę równowagę i wpadam w to
szkło, a spory kawałek wbija mi się w dłoń – Ała… - jęczę, bo dopiero poczułam
ból.
-Nicole! Co ty wyprawiasz? – słyszę nagle
głos Diego. Podbiega do mnie i bierze mnie na ręce. Czuję jego ciepłe ciało tuż
przy moim. Dopiero gdy sadza mnie na
łóżku, dostrzegam, że ma na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder. Kuca
obok mnie, jest mokry od wody, a w jego włosach nadal jest piana od szamponu. Zaczynam
się histerycznie śmiać, ale nie wiem czemu? To silniejsze ode mnie – Nicole! –
Diego potrząsa mną, bo widzi, że praktycznie nie kontaktuje. Myślę i czuję, ale
nie umiem tego wyrazić. Śmieję się i patrzę na swoje pokaleczone dłonie. –
Będziesz mi robiła takie numery, to się pogniewamy! – mówi poważnie, ale ja
nadal chichoczę.
-Leki. Daj mi leki – mówię jedynie.
-Nie, koniec z dragami – odpowiada i chce
opatrzeć moją rękę.
-Daj mi leki – powtarzam i wyrywam mu
dłoń.
-Nicole, przestań! – warczy na mnie –
Jesteś uzależniona, ale poradzisz sobie z tym. Pierwsze dni będą najgorsze, ale
potem będzie lepiej – dodaje, ale ja nie mam zamiaru go słuchać. Odpycham go
tak mocno, że upada tyłek, a sama wstaję i… nie wiem co zrobić dalej. Diego
patrzy na mnie z wyczekiwaniem, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że i tak nie
mam z nim szans.
-Gdzie są leki?! – krzyczę na niego.
Podchodzę do komody pod lustrem i otwieram każdą szufladę po kolei. Jest w nich
jedynie trochę bielizny i jakieś dokumenty. Wyrzucam wszystko na podłogę i jak
obłąkana szukam dłonią fiolki z lekami. Jedna szuflada. Druga. Trzecia – Diego,
kurwa, gdzie są moje leki?! – wrzeszczę na niego. Zaraz zwariuję jeśli ich nie
wezmę – Gdzie je schowałeś?! Gdzie!? – podchodzę do niego i chcę go uderzyć. On
chwyta moje dłonie i patrzy na mnie z żałością – Daj mi jedną, ostatnią.
Proszę! – szamoczę się, ale on trzyma mnie mocno – Ostatnią, kurwa! Ostatni
raz! Błagam! – nagle czuję łzy pod powiekami. Krzyczę dalej, ale on jest
niewzruszony. Wysłuchuje obelg, moich wrzasków, nie reaguje jednak na mój atak
szału. Po jakimś czasie jestem wykończona. Mój organizm buntuje się przed
brakiem narkotyku, a ja opadam bez sił w ramionach Diego.
-Musisz to przetrwać – mówi i siada na
łóżku, ze mną na kolanach – Musisz być silna, Nicole. Dasz sobie radę. Pomogę
ci – gładzi mój policzek w bardzo czuły sposób. Naprawdę trudno mi uwierzyć w
to, że ktoś taki stanął na mojej drodze i wyrwał mnie z mojego piekła.
Cokolwiek będzie dalej, to muszę wierzyć, że będzie lepiej.
Wcale nie jest lepiej. Kolejne godziny, to
dla mnie męka. Kręcę się i nie mogę zasnąć. Diego pilnuje mnie na każdym kroku,
a ja odchodzę od zmysłów. Wszystko zaczyna mnie boleć. Kurwa! Udaje mi się
zasnąć, ale zaraz budzą mnie koszmary. I tak całą noc. W końcu nad razem
zasypiam, bo jestem totalnie wykończona. Dręczą mnie kolejne złe sny, ale chyba
po prostu nie mam siły, by się obudzić, więc tkwię w tym koszmarze. Koszmarze
sennym, a potem przychodzi jawa… i dalej wcale nie jest lepiej.
.... Ja poproszę jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńO Boże! Nie wiem, jak ja wytrzymam do maja. Ta książka zapowiada się jeszcze lepiej niż poprzednia 😀
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością do maja ❤️😍
OdpowiedzUsuńDo maja jeszcze dwa bardzo długie miesiące nie wiem jak dam rade po przeczytaniu tego fragmentu
OdpowiedzUsuńLucky Club casino site live scores | luckyclub.live
OdpowiedzUsuńLucky Club is an online gambling operator licensed in Malta and certified by the UK Gambling Commission. Live scores for casinos. It operates Rating: luckyclub 4.4 · 3,817 votes